Producenci żywności bardzo często stosują triki, żeby zachęcić nas do zakupu danego produktu.
Nie dajmy się nabrać na napisy ,,bez glutenu” na produktach, gdzie gluten po prostu nie występuje. Dobrym przykładem będzie tutaj ryż, czy jogurt naturalny. Na tych produktach napis ,,bez glutenu” jest poniekąd chwytem marketingowym, który ma nam zasugerować, że kupujemy zdrowszą żywność.
Dużo zdrowsze będzie jabłko, które nie błyszczy tak pięknie jak pozostałe. Połysk na owocach, może sugerować, że są one nawoskowane po to, by dłużej wytrzymały na sklepowej półce. Takie owoce należy dokładnie umyć przed ich spożyciem.
Według amerykańskiej organizacji zajmującej się ochroną zdrowia ludzkiego i środowiska tylko 1 % spośród owoców awokado jest zanieczyszczona pestycydami. Napis ,,eko” na awokado będzie jedynie chwytem marketingowym, za który możemy zapłacić nawet dwa razy więcej.
Dzieci często wypatrują coś w reklamie, rodzice dają się namówić na kupienie przysmaku, który ma być taki zdrowy, bio etc. W takich sytuacjach najlepiej jest przeczytać skład produktu. Często może się okazać, że podobny produkt, nieco tańszy może mieć lepszy skład i smakować równie dobrze.
Częstym chwytem marketingowym jest również powoływanie się na modę slow food, która faktycznie jest powiązana z wiejskimi produktami. Niestety rzeczywistość często bywa inna i produkt babuni, który oferuje nam jakaś firma może wcale nie mieć nic wspólnego z babcią. Taki chwyt marketingowy bardzo dobrze działa na konsumentów, bo kto nie lubi domowego dżemu swojej babci czy mamy.
Warto zwracać na nie uwagę. Nie każdy zielony listek na opakowaniu produktu będzie oznaczał, że jest on ekologiczny. W Unii Europejskiej od 2010 roku obowiązuje jedne symbol rolnictwa ekologicznego i jest to listek ułożony z gwiazdek unijnych na zielonym prostokątnym tle. Zaufany będzie również niemiecki certyfikat wydany przez ministerstwo rolnictwa. Będzie to napis BIO z dopiskiem ,,nach EG-Oko-Verordunung” w zielonej ramce w kształcie sześciokąta.